Wow, nie było mnie tu już... Rok! Przez niektórych zostałam posądzona o zamknięcie działalności czy kolejne choróbsko. Otóż prawda wygląda tak, że jest zupełnie odwrotnie! Zostałam zasypana przez Was taką ilością wiadomości na facebooku i maili, że od ponad miesiąca nie mogę się od nich odkopać, a przypominam, że mam jeszcze mnóstwo zamówień. Mój kalendarz pęka w szwach i co najmniej do połowy marca i znów się nie wyśpię...
Dzisiaj prezentuję Wam pistacjowo-białe zaproszenia, które powędrowały aż do Belgii! Po raz pierwszy robiłam zamówienie tylko i wyłącznie po francusku ;) Wesele odbędzie się w belgijskim zamku, który własnie przechodzi remont.
Zaproszenia w Belgii trochę się różnią od naszych. Gości zaprasza się na obiad i tańce lub tylko na tańce. Podaje się adres młodych, aby goście do ich domu wysyłali kwiaty. Ciekawe jest również podanie numeru konta - goście wpłacając na nie drobne kwoty można dołożyć się do podróży poślubnej Państwa Młodych.
wyjątkowo eleganckie
OdpowiedzUsuńBardzo ładne i takie inne. Ile kosztują?
OdpowiedzUsuńA mi się podoba ten pomysł tylko tańców i podawania numeru konta.
OdpowiedzUsuń